AGNIESZKA
MACIĄG, „PEŁNIA ŻYCIA” – CZĘŚĆ II. MOJE REFLEKSJE I PRZEMYŚLENIA
Niedawno
umieściłam notkę o najnowszej książce Agnieszki Maciąg – „Pełnia życia”.
Jednakże przeglądając ją dziś ponownie uświadomiłam sobie, że wpis jest
niepełny.
To
nie jest książka, którą się czyta na raz. To książka, do której trzeba wrócić,
przemyśleć, przerobić pewne fragmenty. Warto mieć jakiś notes pod ręką, żeby
zanotować sobie to, co szczególnie do nas przemawia. Nie wiem, czy już Wam o
tym wspominałam, ale u mnie sprawdza się doskonale stosowanie małych
samoprzylepnych karteczek, którymi podczas czytania zaznaczam interesujące fragmenty.
Zajmują mało miejsca, więc można stosować je również w podroży. Dzięki temu nie
muszę się co chwilę odrywać od czytania. Na sam koniec wracam do zaznaczonych fragmentów
i jeśli nadal uznaje je za interesujące, to wynotowuję lub wykorzystuję przy
pisaniu recenzji.
Dajcie
znać, czy również stosujecie taką metodę i czy się Wam sprawdza J
Wracając
do „Pełni życia” – ta książka skłania do refleksji i postawienia sobie różnych,
fundamentalnych pytań. Ta książka jest trochę jak balsam na serce (choć nie we wszystkim
się zgadzam z Autorką), zawiera ciepłe przesłanie i mnóstwo motywacji.
Agnieszka
Maciąg zachęca do ciągłego rozwoju, do doskonalenia się i tworzenia. Tworzenie
leży w naturze człowieka. Odcinanie się od tego sprawia, że nie możemy w pełni
rozkwitnąć. Otrzymaliśmy talenty i naszym zadaniem jest je pomnażać i dzielić się
z innymi tym, co najlepiej umiemy.
Pozbawianie
się twórczego życia, duchowości, podobnie jak odcinanie się od natury i życie w
niezgodzie z nią, wpędza człowieka w stan otępienia i zblazowania.
Niejednokrotnie również w chorobę.
Nie
jest to oczywiście jedyna refleksja, jaką wyniosłam z lektury tej książki, ale
zachęcam Was do odkrywania Waszych pasji i talentów i wykorzystywania ich na co
dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz