ANNA KAMIŃSKA, „SIMONA. OPOWIEŚĆ O
NIEZWYCZAJNYM ŻYCIU SIMONY KOSSAK”, 2015 R.
Pierwszy raz o tej książce dowiedziałam
się czytając bloga Happyholic. Zaciekawiła mnie recenzja. Przy okazji, gdy zobaczyłam „Simonę” na półce
w bibliotece, stwierdziłam, że przeczytam i przekonam się sama.
Opowieść to bardzo dobre słowo na zbiór
wspomnień, anegdot, wypowiedzi i fotografii na temat Pani Simony Kossak. Nic
nie wiedziałam o tym kim była, czym się zajmowała. Natomiast teraz po
przeczytaniu jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Książka odsłania mnóstwo
intrygujących sytuacji, próbuje również jak najbardziej wielowymiarowo oddać
skomplikowany charakter badaczki. Postać Simony jest dla mnie trochę smutna,
ponieważ odnalazła spełnienie w życiu, ale nie całościowe. Była oddana swojej
pasji na 110 % przez co cierpiały inne obszary. W ostatnich latach życia była
jeszcze większym tytanem pracy, niż zwykle, ale stała się apodyktyczna i
zaniedbała związki z ludźmi. Z tego, co można przeczytać w książce, właściwie
całe życie miała trudności z okazywaniem uczuć. Autorka przyczyny tego upatruje
w dzieciństwie spędzonym w Krakowie.
Z pewnością moment, kiedy Simona
skończyła studia i wyprowadziła się do Białowieży był przełomowy.
Usamodzielniła się i niejako oderwała od wpływu zaborczej matki. Tam również w
pełni rozkwitła jej miłość do przyrody. Zamieszkała w Dziedzińce – pięknie położonej
leśniczówce w mało dostępnym miejscu. Pani Simona przez pewien czas mieszkała
bez bieżącej wody i prądu – podstawowych udogodnień, których niewiele osób jest
w stanie sobie odmówić, jeśli nie są do tego zmuszeni. Dziedzinkę dzieliła z
fotografem, również miłośnikiem przyrody – Lechem Wilczkiem. Po pewnym czasie
nawet się polubili i zaczęli sobie pomagać – wspólnie remontować leśniczówkę i
dbać o wprowadzenie podstawowych udogodnień.
Czytając tę książkę odniosłam wrażenie,
że Pani Kossak była osobą bardzo ekscentryczną. W takim sensie, że prowadziła
co najmniej, mało popularny styl życia. Podziwiać ją należy za to, że miała do
tego odwagę. Wydaje mi się, że tylko ludzie o silnych charakterach są w stanie
znieść konsekwencje życia według swojego planu, a nie tego, co jest społecznie przyjęte
za słuszne. Simona nie miała dzieci, nie wyszła za mąż, choć łączył ją (również
niecodzienny) związek z Lechem Wilczkiem – fotografem.
Nie podążała utartą ścieżką, ale
jednocześnie była tak uparta, jakby całym swoim życiem próbowała coś udowodnić
otoczeniu, a chyba najbardziej rodzinie.
W książce są opisy zachowań/sytuacji,
od których niejednemu mieszczuchowi zjeżyłby się włos na głowie (np. mieszkanie
z sową, spanie ze zwierzętami w jednym łóżku). Staram się nie oceniać, ale
śmiać mi się chciało na widok zdjęć dzika jedzącego z stołu. Każdy żyje tak jak
lubi i uważam to za słuszne, jeśli nie narzuca się takiego stylu życia innym
osobom, które nie mają na to ochoty. Mimo wszystko to może zdziwić, wywołać
konsternację, śmiech, niedowierzanie. Ale taka właśnie była Pani Simona –
profesor, badaczka, naukowiec, wielka miłośniczka przyrody, obrończyni Puszczy
Białowieskiej.
Podsumowanie:
Mimo że jest to biografia, to napisana
takim stylem, że aż chce się czytać. Anna Kamińska wykonała bardzo ciężką pracę
gromadząc materiały i weryfikując źródła. Pisze szczerze, bez zbytniego
słodzenia, ale pozostawia również miejsce do własnej refleksji. Stara się
pokazać życie Simony Kossak z wielu stron, pokazać jej złożoną osobowość, dobre
i złe cechy. Czasami ze skrawków rozmów, sytuacji tka tak piękną opowieść, że
zaczynamy czuć sympatię do tej całkiem niejednoznacznej postaci.
Komentarze
Prześlij komentarz