WACŁAW
RADZIWINOWICZ, „GOGOL W CZASACH GOOGLE’A. KORESPONDECJE Z ROSJI 1998 – 2012”,
WARSZAWA 2013
Poprzednie recenzje książek o Rosji:
O czym jest ta książka?
Ta
książka to zbiór reportaży i felietonów korespondenta „Gazety Wyborczej”
Władysława Radziwinowicza. Teksty pochodzą z lat 1998 – 2012 i opisują zarówno
codzienne życie mieszkańców, jak i najważniejsze wydarzenia z historii
współczesnej Rosji. Inteligentne, zabawne, przerażające, smutne czy groteskowe –
przekrój jest ogromny. Autor z wielką precyzją i wyczuciem pisze o wielu
aspektach życia w Federacji.
Cytaty:
Mój
ulubiony cytat z całej książki:
„Zdecydowana
większość Rosjan boi się „żółtej inwazji”. (…) – Wy, Polacy, Węgrzy czy
Bułgarzy przywykliście do tego, że śpicie w jednym łóżku z ogromnym
niedźwiedziem, który dla kaprysu czy przez nieostrożność jednym ruchem łapy
może was zadusić. Ale Rosjanie jeszcze długo nie nauczą się żyć z czymś takim.
To przecież my tak długo byliśmy tym groźnym dla sąsiadów zwierzem, co wielu
obywateli naszego kraju przez wieki napawało dumą. A teraz nasz niedźwiedź
obudził się u boku o wiele od niego potężniejszego chińskiego smoka. Trudno się
pogodzić z tak nieoczekiwaną zamianą ról”.
(Wacław Radziwinowicz, „Gogol w
czasach Google’a. Korespondecje z Rosji 1998 – 2012”, Warszawa 2013, „Spać ze
smokiem”, s. 69 – 69), 10.02.2001.
Moim
zdaniem Autor ma niesamowicie „lekkie pióro”:
„Kiedyś
Moskwa władała, co się tu z dumą podkreślało, „jedną szóstą światowych lądów”.
Po rozpadzie ZSRR zrobiła się z tego jedna siódma, ale to, choć nie brzmi już tak
dobrze, wciąż bardzo dużo. Kłopot jednak w tym, że z całej tej obfitości
korzystać się nie da. Gdzieś tak ze 150 km na północ od Moskwy zaczyna się to
coś, co Rosjanie nazywają „strefą ryzykownego rolnictwa”. To znaczy, że posiać
czy posadzić tu można, ale czy da się to potem zebrać przed śniegiem i mrozem,
nie wiadomo. I choć Rosjanie bardzo lubią gry hazardowe, ta raczej ich nie
bawi. (s. 327)
„Nazwana putinką wódka pojawiła się na rynku w
2004 r., kiedy popularność ówczesnego prezydenta sięgnęła szczytu. To słowo
niby pochodzi od słowa „putina”, co w rosyjskim oznacza sezon, kiedy łowi się
określony gatunek ryb. Ale wszyscy wiedzieli, że nowa gorzałka nie pije do
żadnych tam okoni czy leszczy, lecz do najgrubszej w kraju ryby popieranej przez
nie mniej niż 70% rodaków”. (s.
296)
Pocieszające
jest to zdanie:
„Wolność,
którą Jelcyn dał rodakom, nie przepadła bez śladu. Bo i nie mogła przepaść.
Rosja, choć powoli, choć zygzakami, idzie jednak do przodu.” (s. 275)
Rozbawił
mnie niesamowicie artykuł o „pindosach”, czyli Amerykanach (s. 298-299).
Koniecznie przeczytajcie i dajcie znać w komentarzach, co sądzicie ;)
Podsumowanie:
Autor pisze o życiu codziennym, ale fajnie również wyciąga geopolityczny kontekst pewnych wydarzeń.
Szokujące,
bulwersujące, szczere i prawdziwe. Takie są teksty Pana Radziwinowicza. A obraz naszego sąsiada, który wylania się z
reportaży, choć trudno uogólniać – jest skomplikowany i wielowymiarowy. Nie jest to kraj dla miłych ludzi. Trzeba twardo rozpychać się
łokciami, żeby przeżyć. Rażące nadużycia władzy – więcej – korupcja na
gigantyczną skalę, z którą nawet za bardzo nikt się nie kryje. Rosyjska duma
narodowa. Stereotypy, które trudno złamać. Reportaże z trudnych dla Rosjan
tragedii, które pamiętam z telewizyjnych relacji – na przykład tragedia w
Biesłanie. Trudno o tym czytać. Ale powiem Wam coś – naprawdę warto. I nawet
jeśli nie jest to lekka lektura do poduszki, to niesamowicie poszerza
horyzonty.
Znalazła
się tu rozmowa z Anną Politkowską, która została zamordowana za relacjonowanie
faktów o wojnie w Czeczenii. Dziwnie czyta się reportaż o osobie, która za
zginęła za swoje przekonania. Czy tak powinno być? Czy to prawidłowe, że
eliminuje się ludzi, którzy starają się pokazać niewygodne fakty? Czy kiedykolwiek zostanie rozwikłana ta sprawa oraz wiele innych?
Nie trzeba być sławną dziennikarką, żeby mieć w Rosji trudne życie. Los
kobiet w Rosji jest bardzo ciężki – mężczyźni stanowią „towar deficytowy”.
Bardzo często kobieta wychowuje dziecko lub dzieci samotnie. Mężczyźni piją na
umór, są powoływani do wojska, młodo umierają.
Niemal
każdy artykuł kończy się puentą, która zwala mnie z nóg. Jedne są smutne, inne
absurdalne, a jeszcze inne śmieszne, ale łączy je jedno – niemal każda jest
wyrazista. Bardzo polubiłam sposób pisania Autora, jest inteligentny i
obrazowy. Zrozumiały dla każdego, ale jednocześnie barwny.
Jestem
niesamowicie ciekawa najnowszej książki Pana Radziwinowicza, która niedawno
trafiła na półki – „Creme de la Kreml”. Jeszcze nie miałam okazji czytać, ale
jeśli wpadnie w moje ręce – na pewno podzielę się z Wami wrażeniami z lektury.
I
w tym miejscu chcę podziękować mojej siostrze, która wysłała mi link do wywiadu
z Autorem. Po przeczytaniu tak się zainteresowałam, że jeszcze tego samego dnia
wypożyczyłam książki dostępne w bibliotece.
Polecam
serdecznie!
Komentarze
Prześlij komentarz