NINA
GEORGE, LAWENDOWY POKÓJ, KRAKÓW 2014,
O czym jest ta książka?
Czytając
tą książkę przypomniałam sobie, że mam wyobraźnię. Jest wysmakowana i wspaniale
opowiada o wszystkich odcieniach życia – także tych bolesnych, jednak bez
zbytniego patosu.
Ta
książka jest jak fala. Wciągała mnie i irytowała na przemian. W pewnym momencie
stwierdziłam, że nie dam rady dalej jej czytać i wtedy właśnie trafiłam na fragment,
który zwierał głęboką myśl, która do mnie przemówiła.
Kim są bohaterowie?
Główny
bohater to niemal 50 – letni Jean Perdu, który prowadzi Aptekę Literacką.
Jesteście zaintrygowani co to za miejsce? Ja też byłam… Na barce utworzył
miejsce, gdzie ludzie trafiali czasem przypadkiem, a czasem świadomie i
dobierał im literaturę zgodnie z ich rzeczywistymi potrzebami. Dlaczego napisałam
„rzeczywistymi”? Ponieważ księgarz potrafił nie sprzedać komuś książki, jeśli
uznał, że na obecnym etapie życia bardziej zaszkodzi niż pomoże. A skąd to
wiedział? Otóż miał niesłychaną intuicję, może nawet dar albo po prostu
wyczuloną empatię na inny.
Bohaterką
kobiecą jest Manon, którą poznajemy dzięki zapiskom z pamiętnika i ze wspomnień
Jeana. Dlaczego tak? Co stało się Manon i dlaczego odeszła? Dowiecie się
czytając kolejne rozdziały.
Ważną
rolę odgrywa jeszcze pisarz Max, który staje się przyjacielem Jeana, pomimo
dzielącej ich różnicy wieku.
Cytaty:
„Często
zastanawiałam się, dlaczego nikt nie pisze już książek o życiu. Umrzeć potrafi
każdy. Ale żyć?” (s. 29).
„Miłość
jest jak mieszkanie. W mieszkaniu zaś należy korzystać ze wszystkiego, niczego
nie zakrywać, ani nie >>chronić<<. Żyje naprawdę tylko ten, kto na
dobre zamieszkał w miłości i nie boi się żadnego z pomieszczeń, nie lęka się
żadnych drzwi. Kłótnia czy czuły uścisk – jedno i drugie jest tak samo ważne.
Przyciągać się i odpychać. Kluczowe jest to, by korzystać z każdego pokoju
miłości. Inaczej zadomowią się w nim duchy i złe zapachy. Zaniedbane
pomieszczenia i domy bywają wszak upiorne i cuchnące.” (s. 132).
„Najważniejsze
rzeczy należy robić powoli.” (s. 287)
„Pociecha
kuchenna. Uczucie, gdy na kuchni perkocze jakaś smakowita potrawa, szyby w
oknach są zaparowane, a ukochana zaraz usiądzie z tobą do stołu i pomiędzy
jednym a drugim kęsem będzie spoglądać na ciebie z zadowoleniem.” (s. 321).
Podsumowanie:
Po
tę książkę śmiało mogą sięgać zarówno mężczyźni jak i kobiety. Każdy odnajdzie
coś dla siebie. Jest napisana w subtelny sposób, wspaniałym literackim
językiem. Mam wrażenie, że ta powieść to jedna wielka metafora życia i śmierci.
Każdy może ją zrozumieć na swój sposób – na tym również polega piękno niebanalnej
literatury. Ja odbieram tą książkę jako pochwałę życia. Dla mnie przemiana jaką
przechodzi Jean jest pozytywna, mimo upływu ponad 20 lat. Nie chcę zdradzać Wam
zbyt wielu szczegółów, ale naprawdę polecam na jesienne wieczory. Najlepiej
czyta się z kubkiem parującej herbaty w pobliżu J .
Komentarze
Prześlij komentarz