Przejdź do głównej zawartości

Alan Levinovitz, "Glutenowe kłamstwo i inne mity o tym, co jemy",

Źródło grafiki: http://www.swiatksiazki.pl/typo3temp/pics/7d87f2812e.jpg

ALAN LEVINOVITZ, „GLUTENOWE KŁAMSTWO I INNE MITY O TYM, CO JEMY”, WARSZAWA 2016,

Książka składa się z sześciu rozdziałów. Autor zaczyna od przytoczenia historii o glutaminianie sodu, który został okrzyknięty jako szkodliwa substancja i obwiniony o nieskończoną ilość chorób. Według niego badania tego nie potwierdziły. Uważa, że takie utarte opinie, które nie są poparte badaniami naukowymi są szkodliwe i wprowadzają zbyt wiele zamieszania. Podciąga je pod teorie spiskowe a wszystkich naukowców, którzy okrzykują jedną wybraną substancję szkodliwą i odpowiedzialną za wiele chorób (jak obecnie gluten) nazywa samozwańczymi mędrcami. Autor uważa, że zbyt często dochodzi do nadinterpretacji wyników badań, nie czeka się dostatecznie długo, aż wyniki zostaną potwierdzone na odpowiednio dużej grupie badanych. Według niego prowadzi to do szerzenia paniki i nieporozumień. W nauce przesada równa się kłamstwo (z czym nie do końca się zgadzam). Według mnie oczywiście zbyt wczesne rozpowszechnianie wyników może wywołać zarówno zbyt duży entuzjazm, ale również nieuzasadnioną panikę. Z drugiej jednak strony, jeśli istnieją podstawy, żeby twierdzić, iż jakaś substancja jest szkodliwa, lepiej zaprzestać jej stosowania.

W kolejnych czterech rozdziałach Autor rozprawia się z mitami oraz badaniami na temat czterech budzących żywieniowe kontrowersje substancji: cukru, soli, glutenu i tłuszczu. Przestrzega, że osoby, które nie cierpią na celiakię lub nietolerancje glutenu powinny normalnie go spożywać, inaczej ich organizm może się uczulić. Zwraca uwagę, że rynek produktów bezglutenowych jest wart dziesiątki miliardów dolarów. Co więcej często produkty te są mocno przetworzone i dodatkowo podrażniają wrażliwy układ pokarmowy chorych na celiakię. W tym miejscu jak najbardziej muszę się zgodzić z Autorem. Ostatnio będąc w sklepie zwróciłam uwagę na skład chleba bezglutenowego – był pełen chemii. Co z tego, że ma napis bezglutenowy, jeśli tak naprawdę jest szkodliwy i sztuczny? Oczywiście być może chleby z innych firm są właściwie przygotowane dla cierpiących na tę nietolerancję, ale akurat tamten produkt nie specjalnie nadawał się do spożycia.

Autor obala również mit zawarty w zdaniu: Jesteś tym, co jesz. Uważasz, że nasze zdrowie nie zależy od tego co jemy, tylko ile tego spożywamy i czy zachowujemy równowagę i umiar. Z jednej strony częściowo podzielam tę opinię, a z drugiej zdanie jesteś tym, co jesz powstrzymuje mnie często przed traktowanie żołądka jak śmietnika. Trzy razy się wtedy zastanowię, czy na pewno mam ochotę na ciastko/ Fast food/ napój gazowany.

W ostatnim – szóstym rozdziale zatytułowanym „Odtruwanie mitów” Autor naśmiewa się z superżywności dla supergłupców. Po pierwsze albo to jest wina tłumacza, albo Autor traktuje protekcjonalnie czytelnika. Po książkę „Glutenowe kłamstwo i inne mity o tym, co jemy” sięgnęłam dlatego, że interesuje mnie tematyka zdrowego żywienia i chcę się więcej dowiedzieć o wpływie pożywienia na mój organizm. Używanie takich epitetów jest niewłaściwe i jeśli ktoś chce uchodzić za eksperta w danej dziedzinie powinien, moim zdaniem, wystrzegać się podobnych określeń.

Według Autora nie istnieją „Żywieniowe demony” ani „superlekarstwa”, a wszelkie obawy o pożywienie, które spożywamy mogą tylko zaszkodzić wzbudzając strach w naszych głowach. Totalna bzdura! Nie trzeba być fanatykiem żywieniowym, ale oczywisty jest wpływ żywności na ludzki organizm. Jeśli jemy monotematycznie, na pewno nie przysłużymy się zdrowiu (chyba że dana choroba  wymaga wprowadzenia specjalnej diety).  Autor pisze o tym, że to nie żywność jest zła, ale opakowania, a konkretnie BPA zawarte w plastiku (zakazane na terenie UE), aluminium i inne związki zawarte np. w folii spożywczej i plastikowych opakowaniach. Związki te uwalniają się nie tylko podczas podgrzewania. Trudno się z tym nie zgodzić i nie jest to pierwsza książka, która mówi o szkodliwości plastiku. Jednakże uderza mnie ton, w jakim podane są te informacje. Jest dokładnie utrzymany w takim samym stylu, jaki Autor zarzuca zwolennikom zdrowej żywności, diet i niejedzenia poszczególnych grup produktów.

Podsumowanie:

Autor twierdzi, że stosowanie diety bezglutenowej u osób zdrowych może doprowadzić do prawdziwych kłopotów zdrowotnych – to jest wywołać alergię. Jednocześnie w dalszej części książki zaprzecza sam sobie twierdząc, że jedzenie nie ma wpływu na stan zdrowia i samopoczucie.

Właściwie nie wiem, po co ta książka powstała, bo jedynie wyśmiewa wszystko i wszystkich. Nie proponuje alternatywy i wcale nie obala żywieniowych mitów, a jedynie zachęca – nie myśl o niczym , nie interesuj się, jedz to, co znajdziesz w sklepach. Konserwanty i przetworzona żywność wcale ci nie zaszkodzą.

Ta książka to szkodliwy stek bzdur. Jeszcze w połowie lektury nie byłam pewna co sądzić o tych wszystkich rewelacjach, ale ostatni rozdział mnie zupełnie przekonał…

Jedyną informacją jaką uważam za plus jest niemal niewidoczna zachęta, aby przeznaczyć czas na samodzielne przygotowanie posiłków. W tym jestem zgodna z Autorem, z tym, że uważam, że takie posiłki są dużo zdrowsze, bo nie zawierają konserwantów.

Autor nabija się ze wszystkich diet, a potem na końcu serwuje dokładanie to samo – z tym, że skupia się na opakowaniach do żywności, ale schemat jest ten sam. Serwuje swoją książkę i stronę internetową, gdzie możesz kupić nawet specjalne woreczki do przechowywania żywności. Myślałam, że to jakiś żart Autora, test, żeby sprawdzić czy czytelnik się czegoś nauczył, żeby nie dać sobie wcisnąć kitu, ale nie… Ta książka to żart i kpina z czytelnika. Byłam jej bardzo ciekawa, ale jestem zażenowana.


Komentarze

  1. Tez słyszałam o tej książce, ale dzięki Twojemu wpisowi juz wiem, że nie warto czytać. Ładnie opisane, brawo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że na rynku są bardziej wartościowe pozycje dotyczące żywienia i stylu życia. Do pewnego momentu Autor nawet mnie przekonał do swoich tez, ale później poczułam się rozczarowana.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Lato bez mężczyzn”

SIRI HUSTVEDT, „LATO BEZ MĘŻCZYZN”, WARSZAWA 2014 Niestety dzisiaj niepochlebna recenzja znajdzie się na moim blogu. Przeczytałam tę książkę tylko dlatego, że byłam w podróży i nie miałam nic innego do czytania. Okładka w bibliotece zachęciła mnie bardzo – „Zabawna, poruszająca i błyskotliwa(…)”. Niestety nie pośmiałam się, a wręcz przeciwnie – byłam zniesmaczona. Spodziewałam się w miarę lekkiej historii (na co wskazywała między innymi grubość książki i projekt okładki, który nasuwał skojarzenie z leniwym i powolnym odpoczynkiem na łonie przyrody). Niestety wielkie było moje rozczarowanie. Główna bohaterka Mia zostaje porzucona przez męża, który odchodzi do młodszej kobiety. Przekreśla 30 lat małżeństwa i po prostu ją zostawia. Mia musi jakoś poskładać swój wewnętrzny świat, który po zdradzie runął jak domek z kart. Powraca w rodzinne strony, do małego miasteczka i tam prowadzi wakacyjny fakultet z poezji i pisania. Jej słuchaczkami i uczestniczkami warsztatów jest grupka...

Jacek Antczak, „Reporterka. Rozmowy z Hanną Krall”, Warszawa 2015

Jacek Antczak, „Reporterka. Rozmowy z Hanną Krall”, Warszawa 2015 Ta książka to niesamowita historia wspaniałej, wielokrotnie nagradzanej pisarki i dziennikarki. Zebrane z różnych źródeł wywiady, rozmowy, cytaty, urywki – to wszystko tworzy spójny i bogaty obraz. Każdy reporter ma swój własny warsztat, system pokazywania prawdy. Hanna Krall zawsze starała skupić się na historii jednej osoby, dokładnie ją opisać i jej emocje, a przez to pokazać całość wydarzeń, kontekst. W książce jest odniesienie od innego mistrza reportażu – Ryszarda Kapuścińskiego, który ma całkowicie odmienny styl   skupia się na procesach, na ukazaniu problemu w dużej skali. Jednakże Hanna Krall poprzez swoje skupienie na konkretnych bohaterach również w doskonały sposób potrafi dotrzeć do Czytelnika, zachęcić go do refleksji, zastanowienia nad tym, w jaki sposób by postąpił w podobnej sytuacji… Cytaty: „- Mówi się, że po terrorystycznym ataku 11 września 2001 świat stał się inny niż dot...

Wpis gościnny - Marta o "Karuzeli z Madonnami"

RACZEK TOMASZ, „KARUZELA Z MADONNAMI”, WARSZAWA 2003,           Po raz kolejny prezentuję Wam na blogu recenzję Marty. Tym razem nie jest to książka historyczna. Marta recenzuje zbiór wywiadów/ historii/krótkich opowieści znanego dziennikarza. Zapraszam do lektury J . O czym jest ta książka? Zastanawiałam się  skąd w życiu Pana Tomasza Raczka aż 57 kobiet i jakie role w nim odegrały? Jak znalazł każdej z nich należną jej przestrzeń? To 57 portretów wybitnych kobiet ze świata kultury, które swoją charyzmą potrafiły w nim zaistnieć. Należą do nich aktorki, dziennikarki, piosenkarki… Bardzo podoba mi się sposób ich kreacji. Umiejętność zadawania pytań, prowadzenie rozmowy lub tworzenie intrygującego portretu (nawet bez niej), stanowią plastyczny materiał dla czytelniczej wyobraźni. Doceniam w tych wywiadach możliwość poznania tych kobiet od strony zarówno zawodowej jak i prywatnej. Mam na myśli ich refleksje na różn...