NICK
VUJICIC, „BEZ RĄK, BEZ NÓG, BEZ OGRANICZEŃ”, PRZEKŁAD PIOTR KWIATKOWSKI, WROCŁAW
2012
Jeśli
jeszcze nie słyszeliście o mówcy motywacyjnym bez rąk i nóg, który podróżuje po
całym świecie – koniecznie nadróbcie :) Jest
to książka z serii tych, do których po jakimś czasie się wraca i znajduje się
wciąż coś nowego.
O czym jest ta książka?
Jestem
poruszona głębią przesłania i charyzmą głównego bohatera. Nick Vujicic urodził
się z chorobą zwaną fokomelia, która polega na braku kończyn. Jako dziecko
starał się przystosować i sobie radzić, natomiast w okresie nastoletnim
napotkał bardzo dużo wyzwań na swojej drodze.
Książka
składa się z dwunastu rozdziałów. Na początku Nick pisze o swoim dzieciństwie,
o przerażeniu rodziców, którzy nie wiedzieli czy podołają wychowaniu dziecka z
takim stopniem niepełnosprawności. Pisze o swoich problemach z rówieśnikami, o przeprowadzkach
i konieczności przystosowania się do nowego otoczenia.
Nick
wychował się w bardzo wierzącej rodzinie, ale na pewnym etapie nawet wiara nie
było dla niego wystarczającą pociechą. Dopóki szukał winy w okolicznościach
zewnętrznych, nie mógł w pełni pogodzić się z brakiem kończyn. Przemiana
nastąpiła, kiedy zrozumiał, że na niektóre rzeczy nie ma wpływu, ale może mieć
wpływ na swoją postawę i swoje reakcje.
Plusy tej książki:
Z
kart tej książki aż bije pozytywne przesłanie. Nick nie próbuje udowodnić, ze
jest w gorszej sytuacji niż czytelnik. Stara się za to pokazać, że zawsze
istnieją rozwiązania. Przytacza zabawne anegdotki, żeby uświadomić
czytelnikowi, że w każdym nieszczęściu można znaleźć promyk nadziei.
Nick
pisze również o tym, że gdyby był zwyczajnym facetem, z rękami i nogami,
prawdopodobnie nie wykorzystywałby swojego potencjału w takim stopniu, w jakim
robi to teraz. Prawdopodobnie zadowoliłby się całkiem przeciętnym życiem. W
niepełnosprawności znalazł odwagę do pokonywania coraz to nowych wyzwań.
Choć
hart ducha Nicka jest godny podziwu, nie ukrywa, że miał gorsze okresy,
załamania, depresję. Nie zawsze umiał pogodzić się ze swoją chorobą i
ograniczeniami. Dzięki tym zwierzeniom książka wiele zyskuje. Po pierwsze jest
bardziej autentyczna. Po drugie ta historia pokazuje, że nie ważne jak bardzo
jest źle – zawsze można się podnieść.
Podsumowanie:
Jak
widzicie pominęłam minusy, ponieważ ich nie znalazłam w tej historii. Choć Nick
nie opisuje każdego szczegółu ze swojego życia, możemy sobie wyobrazić, jak
wygląda jego codzienność. Uważam, że książka ta stanowi wspaniałe przesłanie i
to nie tylko dla wierzących osób. Choroba Nicka jest rzadko spotykana, ale
cierpienie i poczucie odrzucenia jakiego doświadczył jest uniwersalne. Dlatego
też tak dużo osób na świecie, chce wysłuchać jego historii. Jest zapraszany do najróżniejszych
państw świata, spotyka się z zupełnie zwyczajnymi ludźmi, ale również z
gwiazdami i głowami państw. Jego poczucie humoru, dystans do siebie i
autoironia szybko pozwalają przełamać początkowe bariery i onieśmielenie. Dla
osób wierzących losy Nicka to wspaniałe świadectwo wiary.
Książkę pochłonęłam w
jeden dzień. Uważam, że warto się z nią zapoznać, chociażby po to, żeby
uświadomić sobie jak wielkie bogactwo mamy i jak duży potencjał w nas drzemie.
PS
Obecnie Nick jest mężem i ojcem dwójki dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz